LOGO – przekrój, budowa i funkcje

10 września 2020

Logo to nie po prostu nazwa firmy i piktogram. To efekt dość złożonego procesu w którym pierwszym krokiem jest wymyślenie ciekawej i niepowtarzalnej nazwy, którą będzie łatwo pozycjonować i promować instytucję, markę, firmę czy też produkt. Kolejnym krokiem jest świadomość do jakiej grupy docelowej kierujemy swoją ofertę, czy będziemy działać stricte online czy planujemy otworzyć lokalny biznes, który będziemy chcieli rozwinąć na szerszy rynek. Jak działa konkurencja? Jakie błędy popełniają, co najlepiej się sprzedaje, jakie są trendy i co jest w tym wszystkim ponadczasowe by logo nie było za rok czy pięć lat odbierane jako przestarzałe i nieciekawe.

Przed rozpoczęciem pracy warto się zastanowić co nam się podoba, co najbardziej będzie przemawiało do Klientów i co będzie potrzebne – czy wystarczy sam napis, czy będziemy potrzebowali również jakiegoś elementu graficznego, czy ważne jest by nazwa kojarzyła się od razu z adresem strony internetowej lub hasłem przewodnim.

BUDOWA

Logo – logo nie jest skrótem od logotypu, to kompozycja graficzna, w którego skład może wchodzić sygnet, logotyp i slogan.

Logotyp to typograficzne odzwierciedlenie nazwy. Pojęcie wywodzi się z greckich słów logos (λόγος – słowo, mowa, wypowiedź) oraz typos (τύπος – uderzenie, bicie) i jest interpretacją brzmienia nazwy i jednoznacznie identyfikująca pewną aktywność społeczną lub wytwór działalności. Znanymi logotypami są m.in CocaCola, Millenium bank, LUX, Sony itp.

Sygnet jest symbolem, który ma się kojarzyć z marką. Często jest wykorzystywany samodzielnie jako favicon strony internetowej, avatar w social mediach lub jako element ozdabiający materiały brandingowe, jak w przypadku toreb czy tkanin Louis Vuitton.

Tagline/Claimer to cytat, hasło przewodnie lub motto, którego zadaniem jest jasno wskazać misję marki czy też jej charakter. Przykłady: „i’m lovin’ it!” McDonald’s TOYOTA – „Moving forward”, Nike „Just do it”czy Apple „Think different”…

 

PROCES PROJEKTOWANIA

Projektowanie logo wbrew pozorom jest jedną z najtrudniejszych dziedzin projektowania, ale też jedną z bardziej wdzięcznych. Ten minimalizm zawsze cieszy, bo uczy pokory i zmusza do niesamowitej kreatywności, a efekt tej pracy ma zmusić odbiorcę do refleksji, ponieważ logo jest formą ekspresji graficznej, która reprezentuje firmę, markę bądź organizację. Właśnie dlatego, że jest to podstawowy znak rozpoznawczy przedsiębiorstwa powinno być przygotowane tak, żeby nie było problemu z rozpowszechnianiem. Nie chodzi mi tylko o zapis do plików do konkretnych formatów takich jak jpg czy png, które można wykorzystać do publikacji w Internecie, ale też w tzw. „krzywych” czyli jako pliki wektorowe zapisane do formatów pdf, ai czy cdr. Oczywiście bitmapę można również zapisać w pdf, ale mam na myśli to, że przede wszystkim krzywe muszą być odpowiednio przygotowane – by nadawały się i do druku i do np. graweru, sitodruku czy haftu. Nie powinny się przecinać, nachodzić, muszą być zamknięte i zawierać jak najmniejszą ilość węzłów. Logo powinno być przygotowane w krzywych również dlatego by nie było kłopotu z jego skalowalnością. Właściwie przygotowane logo jest przemyślane tak by było czytelne niezależnie od rozmiaru, czyli przy publikacji zarówno na dużym formacie jak i na gadżetach reklamowych.

KSIĘGA ZNAKU

Jeśli firma współpracuje z wieloma podmiotami lub zleca wykonanie materiałów warto się zastanowić nad przygotowaniem księgi znaku, która znacznie ułatwi stworzenie jednolitego brandingu. Księga znaku, czyli brandbook to zbiór wytycznych do logo i pozostałych elementów identyfikacji uzasadniający kwestie wyglądu oraz przekazu materiałów reklamowych. Podstawowa księga znaku obejmuje przeważnie 7 kart z elementami podstawowymi oraz kilka kart przykładów zastosowania logo.

Standardowa zawartość:

  • opis znaczenia logo lub logotypu
  • opis budowy logo lub logotypu
  • kolorystyka
  • pole ochronne wokół logo
  • warianty logotypu, wersje mono i achromatyczne
  • zestaw znaków firmowego kroju pisma oraz zalecane odmiany i wielkości
  • przykłady prawidłowej i nieprawidłowej formy logo.

PRZYKŁADY KSIĄG ZNAKÓW

WOSEBA

PGE Narodowy

Orlen

Uniwersytet Jagielloński

Politechnika Warszawska

Gliwice

Lasy Państwowe

Jak widać na powyższych przykładach jak przydatna jest księga znaku. Pomijając, że jest to ważny zestaw wytycznych, jest to również zgrabny projekt sam w sobie dzięki któremu możemy się dowiedzieć o wielu bardzo istotnych informacjach nie tylko o tym jak przygotowywać projekty dla konkretnej firmy, ale też mamy wyraźnie informacje jak powstawało logo, jakie są wartości firmy, do jakiej grupy docelowej mamy się kierować itp. Jej złożoność zależna jest od potrzeb. W przypadku mniejszych firm nie musimy się rozwodzić na temat wszelkich zawiłości, ale im bardziej złożone są działania marketingowe tym więcej informacji będzie potrzebnych.

Przykład księgi znaku przygotowanej przeze mnie dla firmy WERMAX. Oprócz liftingu logo przygotowałam również etykiety na produkty, wizytówki, kalendarz, notesy oraz teczkę.

 

Nowe logo, nowa strona

2 października 2016

    Ostatnie miesiące obfitowały w zmiany, więc poszliśmy za ciosem i dokonaliśmy kolejnej, tym razem bezpośrednio związanej z Ogrodem.
    Zapewne zauważyliście nowe logo OW na początku tego postu. Koniec z tu-lipanem, nadszedł czas fiołków! Ale to tylko pierwsza z nowości. Po miesiącach wieczornej dłubaniny w kodzie, wielu przemyśleniach i przy nieocenionej pomocy Piotra Bochańskiego, powstała również nowa strona WWW. Od dziś ogrodowych gości witają nasze ukochane zwierzaki, mrucząc i radośnie szczekając. Ale uważajcie, to cwane sztuki, biegłe w sztuce manipulacji i żebrania o smakołyki. Jesteśmy tam również my, ukryci pod postacią naszych przybranych, totemicznych awatarów, pilnujemy i pielimy nasz Ogród  marzeń.
    Każdy projekt jest dla nas jak nowo zasadzona roślina. Na wzór ogrodników pielęgnujemy je, aby z nasion pomysłu wykiełkowały wizje, które ostatecznie wydadzą dojrzałe i soczyste owoce ciężkiej pracy. Z czasem ogród staje się pięknym miejscem pełnym wspaniałych idei. Stanowią one źródło inspiracji, kreatywności i radości, pozwalając nam w ten sposób na zregenerowanie sił oraz dając poczucie satysfakcji, której źródłem jest nasza praca. Przecież ogród ma być też miejscem wypoczynku i kontaktu z naturą, nie tylko odrabianiem pańszczyzny. Wszak zniesiono ją już dawno temu. Zaglądając do Galerii, możecie razem z nami cieszyć się i podziwiać magię Ogrodu Wyobraźni.
    Nasze wysiłki byłby jednak bezcelowe bez naszych klientów i współpracowników. Aby im podziękować i ich wyróżnić, umieściliśmy specjalny slider, który umożliwia zapoznanie się z działalnością naszych zleceniodawców.
    Mamy nadzieję, że nowe szaty Ogrodu się wam spodobają. Z pewnością nasz re-brandning jest dla nas powodem do dumy. Zapraszamy więc na wycieczkę po OW, tylko uważajcie żeby BoyKot nie ukradł wam kanapek. 

Adam

    
  
   

Witamy po (zbyt) długiej przerwie!

28 lipca 2016

   

     
Blog odrobinkę zaniedbany, ale mamy zamiar to zmienić. Mamy? Cóż, Ogród Wyobraźni, jak każdy biologiczny twór podlega prawom ewolucji i rozwija się lub umiera. Najważniejszą zmianą jest to, że samotne Dęby już nie są samotne, a między nimi zaległo się kilka nowych stworzeń z gatunku Felinis. Kuchnia została potraktowana męską ręka, więc być może pojawia się jakieś kulinarne improwizacje tworzące z lodówkowego chaosu smaczne, zazwyczaj – choć nie zawsze – zdrowe dania.

Ogród rozwija się nie tylko na gruncie osobistym, ale również profesjonalnym. Nawiązaliśmy współpracę z kilkoma stałymi klientami, m.in. Kobiecanki oraz powiązanymi projektami nieocenionej Marzeny Michalec, ponadto ze Szkołą Języków Obcych Mała Lingua, KAHIMergus, Caxsoft, Servi, Szkołą Jazdy Jazdam, Dark-net oraz może nie stałą, ale owocną i dobrze rokującą na przyszłość kooperacje z FajneRPG. Współpraca ta pozawala nam na dynamiczny rozwój, naukę wykorzystywania nowych narzędzi oraz solidną dawkę stymulacji dla naszej kreatywności.

Przede wszystkim będzie o Ogrodzie jako Firmie i jako Idei. Oraz o nas, trochę o książkach, trochę o grach – zarówno tych komputerowych jak i takich co prądu nie wymagają – i modelarstwie, również tym 3D, Nieco o podróżach, Słowianach i Dalekim Wschodzie, dużo o kotach i rysowaniu, znajda się tez jakieś przepisy kulinarne. Może z czasem pojawi się tez coś z cyfrowego świata programistycznego. Wszytko to przyprawione szczyptą domowego Zen.

Adam & Wiktoria

DIY, czyli samodzielnie wykonane zabawki dla zwierzaków

29 grudnia 2013

Stwierdziłam niedawno, że chcę dokupić zabawki dla kotów. Najlepiej z piórkami. Każdy, kto ma zwierzaka rzadko zastanawia się ile coś powinno kosztować. Zwłaszcza, kiedy przypomina uśmiechniętą myszkę lub inne stworzonko z radosnym wytrzeszczem. Zabawki robione są bardziej dla nas niż dla zwierząt, bo „Twój kot na pewno piłby whisky”. Chłyty makłetingowe wbite młotkiem mówiące, że coś jest stricte przeznaczone konkretnie do jednej rzeczy doprowadzają do odmóżdżenia. Ślepo poszukujemy produktów tylko i wyłącznie w konkretnych działach. Marketingowa indoktrynacja. Jeszcze kilka lat temu łopatka do kuwety kosztowała nie 3, a 10 zł. Niemal identyczne łopatki do przewracania naleśników były za mniej niż połowę ceny. Absurd? Absurd.

Kiedyś Dąbek mając pół roku zaczął kuleć, więc pojechaliśmy do kliniki sprawdzić, czy to nie dysplazja. Na szczęście nie, ale ponieważ przez swoje skakanie miał osłabione stawy, musiał mieć zapodane leki. Zapytałam się lekarza: czy są odpowiedniki dostępne w aptece? Lekarz się uśmiechnął i powiedział, że jasne, że tak. Miałam do kupienia 4 lekarstwa z czego 3 kupiłam w aptece. Wet powiedział, że zwierzęta to teraz towar luksusowy. Ten sam producent pod inną nazwą wypuszcza lek, który ma zielony pasek na opakowaniu i może go spokojnie sprzedać za podwójną cenę. Czasem i lepiej, bo taki produkt rzadko jest potrzebny… Skąd moje pytanie? Kiedyś z czystej ciekawości wpisałam w Google skład leku dla naszych kotów i wyskoczyło lekarstwo dla ludzi z identycznym składem i proporcjami… Oczywiście było znacznie tańsze. Jestem wredna, wiem, ale powiem więcej – kumpela zadała to samo pytanie temu samemu lekarzowi, a on odpowiedział jej przecząco. Też na tym zarabiają, ale kryją się za tym małym zielonym paseczkiem.
DIY, czyli zrób to samemu
Wracając do zabawek dla kotów. Chodziło mi przede wszystkim, żeby zabawka była pierzasta. Kilka zabawek w sklepie zoologicznym i kwota robi się abstrakcyjna. Okazało się, że na allegro 300 szt. piórek kosztuje 5 zł! Jedna kocia wędka to ok. 12 piórek, a nie liczę ile razy wyrzucałam takie wystrzępione badyle… Pomijając koszt, to koty i tak częściej są zainteresowane opakowaniem niż samym prezentem – wszelkie kartoniki, szeleszczące papierki i folie są przecież najlepsze, więc dlaczego nie zacząć robić zabawek samemu?

Trochę piórek, tasiemki dekoracyjne i kule ratanowe. Na szydełku zrobiłam kilka prób marchewek, potem wisienki i ośmiornicę, doszyłam piórka i zamocowałam tasiemki i drewniane guziki. Z pewnością nie są to najbardziej urocze zabawki, ale przez piórka i tasiemki „żyją”. Dodatkowym plusem jest to, że kot wbijając pazurki w kulę ratanową lub włóczkę może sobie podrzucać zabawkę dużo łatwiej niż w przypadku pluszowej zabawki.

Wnętrze marchewki to pognieciony papier do pieczenia, ale jeszcze nie sprawdzałam jak będzie się zachowywał po wypraniu, eksperymentalnie w jedną zabawkę włożyłam rafię. Myślałam, żeby jako wypełnienie dać groch lub makaronowe muszelki, ale trzeba by było zrobić coś w rodzaju poszewki. Po praniu piórka  żyją dalej, ale żywotność pigmentu daje wiele do życzenia.

Zanim dotarły do mnie półprodukty kocich zabawek, zajrzałam na yt. i wykorzystując stary tshirt zrobiłam zabawkę dla Dąbka wg poniższych wytycznych:

Zmodyfikowałam trochę ten pomysł wiążąc po obu stronach piłki dwa dodatkowe supełki i włożyłam szeleszczące połówki woreczka po płatkach owsianych. To był strzał w dziesiątkę 🙂 

Kolejny patent na wykorzystanie potencjału starych bawełnianych koszulek:

Wędka dla kota

I cała masa innych ciekawych pomysłów:

Patenty na stronie kotki Luny
Pinterest – DIY
33 popozycje gadżetów dla zwierząt  (chociaż akwarium jest raczej mało humanitarne…)

Koty mają mało przestrzeni do biegania? Świetny wynalazek: bieżnia dla kotów 🙂

Na kilku portalach spotkałam się z tym, że używane są kleje, druty, małe guziki i inne niebezpieczne przedmioty. Idiotyzm! Zwierzak to może połknąć i zakrztusić się, albo zablokuje mu się jelito, a w przypadku drutów nawet może się przebić!

Podczas naszej nieobecności zabawki z długimi sznurkami powinny być pochowane. Kiedyś na miau.pl spotkałam się z takim wpisem, że ktoś zostawił kotu wędkę z piórkami przyczepionymi na sznurku, kot podczas nieobecności zaplątał się w zabawkę. Skończyło się na tym, że łapka była spuchnięta i obolała przez kilka dni, więc lepiej dmuchać na zimne.