DIY, czyli samodzielnie wykonane zabawki dla zwierzaków

29 grudnia 2013

Stwierdziłam niedawno, że chcę dokupić zabawki dla kotów. Najlepiej z piórkami. Każdy, kto ma zwierzaka rzadko zastanawia się ile coś powinno kosztować. Zwłaszcza, kiedy przypomina uśmiechniętą myszkę lub inne stworzonko z radosnym wytrzeszczem. Zabawki robione są bardziej dla nas niż dla zwierząt, bo „Twój kot na pewno piłby whisky”. Chłyty makłetingowe wbite młotkiem mówiące, że coś jest stricte przeznaczone konkretnie do jednej rzeczy doprowadzają do odmóżdżenia. Ślepo poszukujemy produktów tylko i wyłącznie w konkretnych działach. Marketingowa indoktrynacja. Jeszcze kilka lat temu łopatka do kuwety kosztowała nie 3, a 10 zł. Niemal identyczne łopatki do przewracania naleśników były za mniej niż połowę ceny. Absurd? Absurd.

Kiedyś Dąbek mając pół roku zaczął kuleć, więc pojechaliśmy do kliniki sprawdzić, czy to nie dysplazja. Na szczęście nie, ale ponieważ przez swoje skakanie miał osłabione stawy, musiał mieć zapodane leki. Zapytałam się lekarza: czy są odpowiedniki dostępne w aptece? Lekarz się uśmiechnął i powiedział, że jasne, że tak. Miałam do kupienia 4 lekarstwa z czego 3 kupiłam w aptece. Wet powiedział, że zwierzęta to teraz towar luksusowy. Ten sam producent pod inną nazwą wypuszcza lek, który ma zielony pasek na opakowaniu i może go spokojnie sprzedać za podwójną cenę. Czasem i lepiej, bo taki produkt rzadko jest potrzebny… Skąd moje pytanie? Kiedyś z czystej ciekawości wpisałam w Google skład leku dla naszych kotów i wyskoczyło lekarstwo dla ludzi z identycznym składem i proporcjami… Oczywiście było znacznie tańsze. Jestem wredna, wiem, ale powiem więcej – kumpela zadała to samo pytanie temu samemu lekarzowi, a on odpowiedział jej przecząco. Też na tym zarabiają, ale kryją się za tym małym zielonym paseczkiem.
DIY, czyli zrób to samemu
Wracając do zabawek dla kotów. Chodziło mi przede wszystkim, żeby zabawka była pierzasta. Kilka zabawek w sklepie zoologicznym i kwota robi się abstrakcyjna. Okazało się, że na allegro 300 szt. piórek kosztuje 5 zł! Jedna kocia wędka to ok. 12 piórek, a nie liczę ile razy wyrzucałam takie wystrzępione badyle… Pomijając koszt, to koty i tak częściej są zainteresowane opakowaniem niż samym prezentem – wszelkie kartoniki, szeleszczące papierki i folie są przecież najlepsze, więc dlaczego nie zacząć robić zabawek samemu?

Trochę piórek, tasiemki dekoracyjne i kule ratanowe. Na szydełku zrobiłam kilka prób marchewek, potem wisienki i ośmiornicę, doszyłam piórka i zamocowałam tasiemki i drewniane guziki. Z pewnością nie są to najbardziej urocze zabawki, ale przez piórka i tasiemki „żyją”. Dodatkowym plusem jest to, że kot wbijając pazurki w kulę ratanową lub włóczkę może sobie podrzucać zabawkę dużo łatwiej niż w przypadku pluszowej zabawki.

Wnętrze marchewki to pognieciony papier do pieczenia, ale jeszcze nie sprawdzałam jak będzie się zachowywał po wypraniu, eksperymentalnie w jedną zabawkę włożyłam rafię. Myślałam, żeby jako wypełnienie dać groch lub makaronowe muszelki, ale trzeba by było zrobić coś w rodzaju poszewki. Po praniu piórka  żyją dalej, ale żywotność pigmentu daje wiele do życzenia.

Zanim dotarły do mnie półprodukty kocich zabawek, zajrzałam na yt. i wykorzystując stary tshirt zrobiłam zabawkę dla Dąbka wg poniższych wytycznych:

Zmodyfikowałam trochę ten pomysł wiążąc po obu stronach piłki dwa dodatkowe supełki i włożyłam szeleszczące połówki woreczka po płatkach owsianych. To był strzał w dziesiątkę 🙂 

Kolejny patent na wykorzystanie potencjału starych bawełnianych koszulek:

Wędka dla kota

I cała masa innych ciekawych pomysłów:

Patenty na stronie kotki Luny
Pinterest – DIY
33 popozycje gadżetów dla zwierząt  (chociaż akwarium jest raczej mało humanitarne…)

Koty mają mało przestrzeni do biegania? Świetny wynalazek: bieżnia dla kotów 🙂

Na kilku portalach spotkałam się z tym, że używane są kleje, druty, małe guziki i inne niebezpieczne przedmioty. Idiotyzm! Zwierzak to może połknąć i zakrztusić się, albo zablokuje mu się jelito, a w przypadku drutów nawet może się przebić!

Podczas naszej nieobecności zabawki z długimi sznurkami powinny być pochowane. Kiedyś na miau.pl spotkałam się z takim wpisem, że ktoś zostawił kotu wędkę z piórkami przyczepionymi na sznurku, kot podczas nieobecności zaplątał się w zabawkę. Skończyło się na tym, że łapka była spuchnięta i obolała przez kilka dni, więc lepiej dmuchać na zimne.